Jordan:
Siedziałem na łóżku przeglądając komiksy. Brakowało mi Michaela.
On zawsze umiał zająć mi czymś głowę. A to, zrobiliśmy namiot i opowiadaliśmy
sobie, straszne historie, które raczej były śmieszne, to urządzaliśmy bitwę na
mąkę, a teraz on jest w trasie, a ja za niedługo muszę wrócić do szkoły.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Popatrzyłem w tamtą stronę. Zobaczyłem tatę.
- Cześć J.
- Nie mów tak do mnie, tylko Michael tak do mnie mówi.
- Dobrze... A jak o nim mowa? Tęsknisz, co.
- tak?..Nudno jest bez niego. On zawsze umiał zająć mi czymś
głowę, gdy gdzieś byliśmy.
- no właśnie Jordan, co wy robiliście podczas wspólnych wyjazdów?
- Bawiliśmy się dobrze, urządzaliśmy bitwy na poduszki, oglądaliśmy
filmy.
- Tylko tyle?- Popatrzyłem na niego zaskoczony.
- A co innego miałby robić?
- Nie, bo...Ostatnio sprzątaczka w Neverlandzie mi powiedziała,
ze...Rano, gdy przyszła do salonu..Siedziałeś z Michaelem w namiocie.
- No i?
- Cała noc tam siedzieliście?
-Tak, obżeraliśmy się ciastkami i opowiadaliśmy śmieszne
historie.- Mój tato popatrzył przez okno- Michael jest cudownym przyjacielem.
- Jordan...Czy Michael zrobił kiedykolwiek cos dziwnego.
- Skończ...Nigdy nie zrobił nic dziwnego i cię nie rozumiem.
-Czyli często rozmawialiście?
- Tak. Gadaliśmy an różne tematy. Rozśmieszał, mnie wspierał.
- Przez całe noce gadaliście?
- Czasem tak. Siadaliśmy u niego na łóżku, i debatowaliśmy.
- u niego w sypialni?- Zapytał patrząc na mnie uważnie. Nie rozumiałem,
o co mu chodzi.
- tak...Ale Tato, o co ci chodzi?
Michael:
Trasy zawsze mnie wykańczały. Ale wiedziałem, ze nie skończę z
śpiewaniem. Po pierwsze:
Za bardzo do kocham.
Po drugie: Mam najcudowniejszych fanów, na
całym świecie. Dają mi tyle wsparcia miłości. Jestem dumny, z tego, kim jestem.
To jest mój cel. Uszczęśliwianie innych poprzez moją muzykę. Zmęczony po całym
długim dniu wracałem samochodem do hotelu, patrząc przez okno. Rozmyślałem nad
tajemniczym telefonem od Lisy. Dawno ją widziałem i stęskniłem się za nią. Zżyłem
się z nią, ale rozumiem, ze rozwód...Do tego ostatnia kłótnia z matką...To ją
wykańcza, jednak jest plus. Pomimo iż wychodzimy razem na miasto...Ani razu nie
widniało nasze zdjęcie w gazecie. Czyżby sobie mnie odpuścili?
Popatrzyłem na mojego ochroniarza. Uśmiechał
się.
- Coś się stało?- Spytałem. Pokręcił
głową.
- Nic...Zmęczony jesteś, co?
- Padam z nóg- oparłem głowę o zagłówek? Chyba
dziś uda mi się od razu zasnąć.
- No nie byłbym tego taki pewien- dodał
tajemniczo, wyglądając przez okno. Westchnąłem zrezygnowany. Wiedziałem, ze i
tak nic z niego nie wyciągnę. No trudno.
- Ile jeszcze?- Spytałem kierowcy.
- Dziesięć minut.
- Boże.
- Co taki niecierpliwy jesteś?- Zapytał.
- Po prostu zmęczony okej?
- Okej...Nie denerwuj się.
Po dziesięciu minutach wreszcie
dojechaliśmy do hotelu, pod którym czekała cała masa fanów. Pomachałem im, po
czym udałem się do recepcji. Zdziwiłem się, gdy okazało, się, ze już ktoś
odebrał go. Spojrzałem na Miko, który najwyraźniej o wszystkim wiedział. Nie
powiem. Byłem wkurzony. Nie lubiłem takich niespodzianek. Ale postanowiłem
ugryźć się w język. Dojechałem na ósme piętro, po czym skierowałem się w stronę
mojego apartamentu. Rządziły mną mieszane uczucia. Nie wiedziałem, czego mam się
spodziewać. Kto może na mnie czekać za drzwiami? Wszedłem do środka, rzucając
marynarkę niechlujnie na krzesło, po czym udałem się w stronę salonu.
- Czekałam na ciebie- usłyszałem za
plecami. Odwróciłem się a uśmiech sam wpełzł mi na usta.- Cześć misiu.
- Cześć Lisie- Lisa rzucała mi się na
szyję, dając buziaka w policzek.
- Zaczekasz chwilkę? Wezmę szybki
prysznic, bo śmierdzę, jak nie powiem, co- Dziewczyna pokiwała głową, po czym z
uśmiechem usiadła na kanapie. Udałem się do swojej sypialni, wziąłem czyste
ubrania, po czym poszedłem jak najszybciej się odświeżyć.
Lisa:
Siedziałam na kanapie, patrząc na ścianę. Gdy Michael znikł za
drzwiami uśmiech znikł z moich ust. Musiałam go odwiedzić. Potrzebowałam tego.
Tylko Michael umiał mnie zrozumieć. To, co przechodzę teraz podczas tych
wszystkich spraw rozwodowych wykańcza mnie psychicznie. Danny stara się ze mnie
zrobić za najgorszą, nie patrząc na swoje błędy. Westchnęłam, po czym wstałam i
podeszłam do okna, wyglądając przez nie. Pod hotelem stała masa fanów.
Przypominały mi się czasy, gdy byłam mała, i tato czasem zabierał mnie ze
sobą.
Wciągnęłam powietrze by się nie rozpłakać. To wszystko działo się
tak nagle. Danny stara się zniszczyć mi życie, matka uważa mnie za najgorszą,
bo nie jestem juz z jej ukochanym Dannym, Riley zamknęła się w sobie, powróciły
te cholerne sny do tego uświadomiłam sobie, że Michael nie jest mi obojętny.
Jest dla mnie bardzo ważny. Przy nim czuje się inaczej. Przy nim jest moje
miejsce.
Westchnęłam, gdy usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam głowę.
Michael ubrany był w czerwoną koszulę, czarne dżinsy, białe skarpetki oraz te
jego czarne mokasyn ki.
- Lisie wszystko okej?- Zagadnął troskliwie. Wybuchłam płaczem, po
czym podbiegłam do niego
- Dziewczyno, co się stało?- Zapytał
głaszcząc mnie po włosach.
- To wszystko tak nagle na mnie spadło...Boje
się, ze Danny odbierze mi dzieci- wyszeptałam wtulając się w niego.
- Nie pozwolę na to rozumiesz.
-, Ale Michael.
- Tak?- Skinęłam głową, ponownie się w
niego wtulając.- Nie bój się jestem cały czas przy tobie.
- Dziękuje misiu- Michael przygryzł wargę
odwracając głowę.
- Jesteś głodna?- Zmienił temat.
- Troszkę.
- To ja coś zamówię a ty..Rozgość się..
- Włączę TV może będą mówić o mnie i o
rozwodzie- zaśmiał się.
Włączyłam telewizor. Przeskakiwałam z
programu na program. Akurat zaczynały się wiadomości.
' Michael Joseph Jackson oskarżony o
pedofilię!!'
- Michael- wykrzyknęłam wciągając
powietrze.
- Co się..- Wszedł do salonu z słuchawka w
ręku, gdy zobaczył napis na ekranie słuchawka wypadła mu z dłoni i spadła na
dywan.
- Michael spokojnie- powiedziałam
niepewnie- To kłamstwa.
-* Michael
Jackson, gwiazda muzyki Pop został oskarżony o molestowanie seksualne Jordana
Chandlera. Ten 12 letni chłopiec spędził z Jacksonem 4 miesiące, śpiąc z nim w
jednym łóżku. Były pocałunki i pieszczoty. Chłopiec mówił, Ze
protestował, ale Jackson płakał i mówił, ze nic się nie dzieje...- Szybko wyłączyłam telewizor.
Wstałam i podeszłam do Michaela. Popatrzyłam w jego oczy. Nie wyrażały, żadnych
uczuć.
- Mickey- spuścił głowę, po czym poszedł
do swojej sypialni, zamykając drzwi z hukiem. Nie dowierzałam jak można być tak
okrutnym. On daje tyle miłości tym dzieciom, a oni go tak niszczą.
Zapukałam w drzwi prosząc by otworzył, on
jednak milczał. Nie chciał mnie wpuścić. Dopiero po chwili zorientowałam się,
że drzwi nie są zamknięte na klucz. Weszłam do środka. Michael siedział na
parapecie patrząc w niebo. Podeszłam bliżej. Zobaczyłam srebrzystą łzę
spływającą po jego policzku.
- Nikt w to nie uwierzy. Michael, ludzie
wiedza, że taki nie jesteś- spojrzał na mnie.
- Właśnie, ze nie. Media ciągle nimi
manipulują i robią ze mnie potwora..Najpierw wybielanie teraz to...Udało im
się.
- Udało im się, co?
- Zniszczyć to, na co pracowałem od
dziecka- wyszeptał. Spuścił głowę.
- Piotrusiu.
- Zostaw mnie Lisie. Błagam.
Westchnęłam i już chciałam wyjść, kiedy odwróciłam
się na pięcie i popatrzyłam na niego.
- Nigdzie nie idę- spojrzał na mnie-
Nigdzie się nie wybieram.
- Lise..
- Nie Mike, nie zostawię cię teraz, gdy
mnie potrzebujesz. Nie teraz.
- Dlaczego?
' Bo cię kocham'
- Bo jesteś dla mnie zbyt ważny i koniec
kropka. Zrobimy wszystko by oczyścić cię z winy.
- Jak? To jest najokrutniejszy zarzut,
jaki mogli mi dać. Nigdy nie skrzywdziłbym dziecka.
- Ja to wiem.
- Ale inni nie- warknął.- Dlaczego
muszę...
- Nie możesz się załamywać- przewrócił
oczami.- Nie rób tak.
- Jak?
- Nie przewracaj oczami, bo to nie ładnie-
zaśmiał się.- To jak..Mogę zostać.
Wzruszył ramionami i rzucił:
- A czy Riley kocha Piotrusia Pana?
Zaśmiałam się.
- Tak...
- No, więc masz odpowiedź..No i wrzucam kolejną, I'm Here With You..no cóż. Tak wiem jest okropna, i strasznie krótka, ale chciałam ja już wrzucić by mieć ja z głowy. Następny rozdział będzie dwa razy bardziej dłuższy obiecuje.
Co do tego momentu z TV,. tak tak wzięłam to z Liberian Girl, po prostu nie dałam rady bym napisać to na nowo. Mam nadzieję, ze wam to nie przeszkadza.
No nic, przepraszam za masę błędów.
I zapraszam na wstęp do Story Of My Life :)
Tak jak normalnie Lisy nie lubię, tak Ty piszesz tak cudownie że aż chce się czytać :3
OdpowiedzUsuńSerio, mało kto jest w stanie mnie przekonać do jakiejś "postaci" jesli z początku mi nie podejdzie - Tobie się udało !
Zaczynam lubić Lisę, z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń między tymi dwoje. Mike nie powinien się przejmować plotkami, mam nadzieję że Lis będzie przy nim i będzie go wspierać w tych trudnych chwilach, a to na pewno ich do siebie zbliży:)
Pozdrawiam<3
Mam nadzieję, że Michael nie załamie się po tych idiotycznych oskarżeniach. Potrzebuje teraz dużo wsparcia. Dobrze, że ma Lise. Wierzę, że ona mu pomoże. Ja osobiście nigdy nie lubiłam Lisy Marie ale Twoje opowiadanie to zmieniło :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i miłego dnia.
Pozdrawiam serdecznie <3 <3
Basia.