środa, 26 sierpnia 2015

I'm Here With You, Rozdział 4


Może piosenka nie dobrana. Ale cóż. A i jutro będzie dłuższy rozdział :)

Nadal nie dowierzałem, że na przeciw mnie siedzi moja mała księżniczka, dla której niegdyś straciłem głowę. Skradła część mojego serca. Rebbie miała rację. Zauroczyła mnie. Gdy...Zerwaliśmy kontakt było mi bardzo ciężko... A teraz jest tu...Piękna, żywa...I seksowna?
' Gościu ona ma męża'
' A no tak...Przepraszam'
Patrząc tak na nią przypominałem sobie wszystkie nasze wspólne rozmowy, które odbyliśmy, jako dzieci. A było ich wiele. Bowiem Lisa mnie najbardziej lubiła ze wszystkich, nie żebym się chwalił...Tak mówię i wcale teraz nie uśmiecham się jak idiota.
' skup się a nie'- usłyszałem ostry głos podświadomości.
Westchnąłem, po czym spuściłem głowę. Jak ja mam do jasnej cholery się skupić? No jak?
' Wiesz, ze jesteś moją księżniczką"- powiedziałem niegdyś do małej blond włosej dziewczynki. Uśmiechnęła się szeroko i oświadczyła dumnie " Wiem, mój księciu'. Zaśmiałem się się, po czym dodałem " Jak będziesz starsza to ci się oświadczę i się z tobą ożenię'- po czym zrobiliśmy noski eskimoski wybuchając śmiechem.
- Michael wszystko w porządku?- Usłyszałem jej zmartwiony głos.
- tak...Po prostu nie wierze, ze to ty..
- A ja, co mam powiedzieć...Siedzi przede mną legenda, z którą niegdyś objadałam się piankami- zaśmiałem się. Czułem wzrok Bretta na sobie. Uważnie się nam przyglądał, na co spuściłem speszony wzrok.
Nie było nam łatwo nawiązać jakieś dłuższej konwersacji... Minęło tyle lat.
- Za moment wracam- rzucił Brett wstając i uśmiechając się chytrze. Posłałem Lisie uśmiech, po czym zerknąłem na Bretta.
- Nie śpiesz się- powiedziałem, na co Lisa zachichotała.- Nie utop się w kibelku.
- Tak jak ty ostatnio- Lisa słysząc to zakryła twarz i zaczęła chichotać.
- Nie utopiłem się w kibelku tylko..
- zasnąłeś wannie...Dwie godziny do ciebie dzwoniłem.
- taka drzemka dobrze zrobi.
- ta...Dobrze.
Spojrzałem na Lisę i się zarumieniłem.
- Słodki jesteś- wypaliła za nim ugryzła się w język. Spuściłem głowę, przygrywając wargę.- Spałeś wannie...Nie no takie rzeczy...Tylko Jackson.
- Och przepraszam szanowną panią Presley...Pani nigdy się nie zdarzyło?- Pokręciła głową.
- ja wyje pod prysznicem- wybuchłem śmiechem, po czym spojrzałem na Bretta.
- ty jeszcze tutaj..
- Bez nerwów, bez nerwów..
- Jak ci zaraz z buta strzelę...
- Zobaczę kosmos!- Wykrzyknął chichocząc, po czym spoważniał i dodał:
- Muszę załatwić ważną sprawę.
- Idź idź, my zajmiemy się sobą... Duże z nas dzieci.
- no właśnie nie wiadomo, co do łba ci strzeli?
- Czy ty... Mnie o coś oskarżasz?- Zapytałem śmiejąc się jak nienormalny.
- Skąd...Lisa uważaj to podrywacz...Zaraz będzie cię uwodził.
- Ty świnio! Zepsułeś mój plan!- Powiedziałem z udawanym oburzeniem.
- Z facetami jak z dziećmi.
- wykracza po za twoją logikę hę?- Zagadnąłem uśmiechając się szeroko.
- W takim razie Michael zajmij się Lisą- wybuchłem śmiechem, a Lisa rzuciła oburzona:
- Jakbym sama nie umiała się sobą zająć.

- Nie, bo sobie coś zrobisz...

- Nie jestem Michaelem- Brett wybuchł śmiechem.
- Co to miało znaczyć?
- Że cie uwielbiam.
- bez podlizywania okej...
- Dom wariatów- pokręciła rozbawiona głową biorąc łyk wina.
- To nie mój dom...Tylko tego czubka- brodą wskazałem na Bretta.
- Twoje dni są policzone...Wiesz, co zrobię ci ostatecznego dnia?
- Kupisz mi pizzę z podwójnym serem? Ale taką dobrą okej- jego mina? Bezcenna.
- Matko miej tego człowieczka w opiece.
- Idziesz czy mam cie wywalić?- Spytała Lisa.
- Chcesz być sam na sam z Michaelem?- Poruszył brwiami.
- tak chce dobrać mu się do bokserek, ale ty nam w tym przeszkadzasz.
- wracam za cztery godziny.
- Pa!- Pomachałem mu, po czym spojrzeliśmy na siebie z Lisą wybuchając śmiechem.
- Brakowało mi ciebie- oświadczyła, na co spaliłem burka.
- To miłe...Mi ciebie też...Szkoda, ze kontakt się urwał.
- ta- spuściła głowę.
- hej nie smuć się..
- Może przejdziemy się na kanapę- uśmiechnąłem się.
- zamierzasz zrealizować swój plan, co?- Skinęła głową.- Chodźmy.

PO chwili siedzieliśmy na kanapie, żartując, śmiejąc się jak za dawnych czasów. Strasznie brakowało mi tego jej przemądrzania. Wydoroślała, patrzy inaczej na świat, lecz nadal ma urok osobisty.
- Więc planujesz karierę?- Zacząłem. Lisa odłożyła kieliszek na stół i założyła nogę na nogę.
- Wiesz- włożyła kosmyk włosów za ucho- Chciałabym...Ale obawiam się, ze..
- Będę porównywać cię do ojca- dokończyłem, na co skinęła.
- Wiesz, co lubię w tobie?- Spytała. Pokręciłem głową- zawsze wiesz, co czuje i chce powiedzieć... Nic przed tobą się ukryje.
- E...Nie dziwię się, ze się obawiasz...Twój ojciec był cudownym piosenkarzem, ale ważne jest byś ty była sobą...To twoja sprawa, co śpiewasz, i co robisz.
- Media tego nie zrozumieją.
- Bo to pojebane świnie- zaśmiała się.
- Masz słaba głowę.
- Nie mam słabej głowy... Mówię ci z doświadczenia...Oni są w stanie tak zniszczyć życie, ze człowiek nie jest w stanie sobie wyobrazić. Ich wszystkie gazety trzeba by wyrzucić...Bo to jeden wielki śmietnik. Są okropni... Dla nich nie liczą się ludzkie uczucia.
- Dlaczego wytrzymujesz w tym piekle?
- Bo kocham to, co robię i kocham moich fanów...Oni są cudowni. Nigdy mnie nie opuszczają...Są wszędzie...Niezwykłe jest to jak słyszysz ile osób wykrzykuje twoje imię...Gdy widzisz jak się do ciebie uśmiechają i krzyczą " Michael we love you' odpowiadam ' I love You too’, Bo to jest cała prawda. Kocham ich bardzo mocno. Gdy jestem na scenie i gdy słyszę jak cały stadion tupie i ziemia się trzęsie- zaśmiała się-albo jak wszyscy śpiewają z tobą takie piosenki jak Heal The World wiesz, ze to jest twój cel... Mój cel to sprawić by świat stał się lepszym miejscem.
- Wow..
- Co?- Spytałem przygrywając wargę- rozgadałem się.
- Lubię cie słuchać..Wiesz nie dochodzi do mnie fakt.. że ostatni raz jak cię spotkałam byłeś szesnastolatkiem z wielkim afrem na głowie, a teraz...
- A teraz?- Popatrzyłem na nią wyczekująco.
- Siedzi przede mną facet, na którego mdleją miliony mając z nim sny erotyczne przez to jak się porusza.
- Rozwalasz mnie.
- Ta... Od niektórych rzeczy da się uciec...
- To sprawia, ze jesteś jeszcze słodsza... Słyszałem twoje nagrania.. Są cudowne. Masz głos. Masz talent... Dasz rade sobie w show biznesie...
- jestem rozgadana.
- dokładnie... Ameryka cię pokocha- zaśmialiśmy się. Wziąłem łyk wina.- Naprawdę jesteś niezwykła Liso Marie- puściłem jej oczko.
- Nie zarywaj.
- Nic nie robię.
- Wcale..Wiesz to prawda, ze powinieneś być zakazany- spojrzałem na nią zaskoczony- uzależniasz- spuściłem zawstydzony głowę.- Mówię fakty.
- dziękuje ci Liso.
- Obiecaj mi, ze nie urwiemy, ze sobą kontaktu...
- Nie mam zamiaru..- Posłałem jej szeroki uśmiech.
***
Leżałem u siebie na łóżku czytając moją ukochaną książkę ' Stary człowiek i morze'.
Lubię czasem posiedzieć sam i poczytać. Z reszta...To lepsze niż rozmyślanie nad tym, co robi Lisa. Od dwóch tygodni dzwonimy do siebie. Dziś musiała jechać do swojej matki i nie miała za dużo czasu. Co do Liz- przyjedzie popołudniu, Mac musiał wyjechać na wakacje.
Usłyszałem pukanie do drzwi. Podniosłem głowę zobaczyłem Jordana. Posłałem mu uśmiech. Rzucił się koło mnie na łóżku.
- Cześć królu- rzucił wesoło.
- Cześć J- usiadłem odkładając książkę na szafkę nocną- Co tu robisz miałeś jechać z tatą do kina.
- Nienawidzę go! Jest okrutny! Zaczyna działać mi na nerwy- zaśmiałem się- Jest starym snopem.
- jak każdy ojciec.
- ty taki nie będziesz, no właśnie, co porabiałeś, gdy mnie nie było?
- Czytałem komiksy, bawiłem się z pieskiem Liz i mnie nie ugryzł...Piłem sok pomarańczowy, zarywałem do Lisy.
- Mów dalej- pokręciłem rozbawiony głową.
- Skąd wiedziałem, ze będziesz o to pytać.
- Bo to oczywiste...Jaka Lisa.
- Np. Presley.
- Żarty robisz.
- No nie.
- Wyrwałeś taką laskę...Ty taki odważny jesteś...Huu...Czego ja się dowiaduje.
- Przymknij się- walnąłem go poduszką.
- Przyznaj się..
- zamknij się... Stul ryjek.
- No weź... źadnych szczegółów.
- Dla tego dziecka nie ma Nadziei... Biedactwo...Korniki całkiem łeb mu wyżarły.
Walnął mnie poduszką.
- Nudziło mi się bez ciebie.
- Mi nie...
- no nie dziwię się... - Wziął do ręki komiks z kaczorem Donaldem. Położyłem się na łóżku an brzuchu. Przeglądając z nim komiks.- Gdzie Mac?
- Na wakacjach- jordan wybuchł śmiechem.
- A więc jednak go zmusili..
- Rodzice... Im nie przegadasz...
- Zgadzam się w stu procentach...
- A co do twojego ojca...Jest aż tak źle?
Westchnął.
- Masakrycznie...Chce starać się o całkowite prawa nade mną, bo niby Matka za dużo mi pozwala...Mówię ci w ogóle się z nim nie dogaduje.
- Na pewno się pogodzicie- oświadczyłem. Chciałem coś dodać, gdy do pokoju wszedł Evan. Jego ojciec.
- cześć Mike- uśmiechnął się do mnie.
- Hejo.. Co ja u ciekawego słyszę.
- On kłamie!- Powiedział głosem oburzonego dziecka.- Mi wierz.
- Nie, bo mi..
- Rodzina wariatów, dajcie mi święty spokój- Evan usiadł na łóżku zerkając w komiks.
- Jordan wszystko wyolbrzymia.
- Nie prawda. Sam wszystko wyolbrzymiasz...Dlatego od dnia dzisiejszego mieszkam u Michaela?
- Czemu ja nim o tym nie wiem.
- Już wiesz.
- Jordan- zaczął jego ojciec.- Wiem, ze Michael jest twoim najlepszym przyjacielem...Też go bardzo lubię.

-
-Och dziękuje to bardzo miłe..
- Mówię fakty..
- Nie podlizuj się do Michaela! To mój przyjaciel!- Wykrzyknął Jordan.
- Nie krzycz- warknął Evan.
- hej..Hej...Przystopujcie...Spokojnie...Wdech  i wydech...Spokojnie.. A teraz słucham, o co poszło.
- Będziesz naszym psychologiem?- Spytał uśmiechnięty Evan.
- tak-- usiadłem w fotelu-, Więc słucham...W czym problem.
- W tym, ze mój ojciec to debil.
- Jordan!
- Oboje...Spokój...Jordan mów dalej.

I Tak przez dwie godziny wysłuchiwałem ich rozmowy. Po godzinie ' mojej terapii' pogodzili się. Postanowiliśmy to ućcić fantą.
- - Lecisz ze mną do Monte Carlo na rozdania Grammy?- Zagadnąłem.
- To oczywiste. Nie widzę innej opcji.
- Jordan to daleko..
- Ale polecę z Michaelem on będzie mnie pilnować...No weź..
- No dobra
Zrobiliśmy ciche ' yeah'
- Będziemy nawalać się z poduszek.
- I grać w gwiezdne wojny..
- To pomysł.
- Jordan idziemy już- rzucił niecierpliwie Evan.
- Niech moc będzie z tobą- powiedziałem wesoło. 
- I nawzajem mistrzu!

Poczułem się cholernie samotny. Nibylandia znów była pusta. Westchnąłem, po czym postanowiłem się przejść, bo mojej bajowej krainie, co skończyło się, tak, ze z książką i kocem usiadłem na moim magicznym drzewie, wczytując się w lekturę.

 -----------------------------------------------------------

No hej.
Witam się po długiej nieobecności.
Postaram się dodać też kolejna notkę z tego. Ostatnio mam wenę na Believe i jak mnie wciągnie nie ma zmiłuj.
Ale teraz biorę się za Lisę ( boże jak to brzmi XD) i za Michaela. Ktoś musi ich zakochać w sobie, co nie? Coś trzeba zrobić. Teraz już w każdym rozdziale zacznie się pojawiać Lisa. I mam do was już pytanie chcecie rozdziały same z perspektywy MJ czy chcecie jeden z Lisy. Bo mi to obojętne, a chciałbym...Wiedzieć jakbyście to wy widziały.
Co do ' ich miłości' nie będę ich od razu pakował do łóżka w szóstym rozdziale spokojnie..Ich miłość będzie kwitnąć. Mogę tylko powiedzieć, że ich miłość zakwitnie podczas oskarżeń...Wtedy wszystko... No wiecie..Wtedy się zbliżą do siebie.
I szczerze...Już mam napisaną notkę, gdy Michael spotyka się z Dannym i zastanawiam się czy  ma dać mu w nos za to jak tamten traktuje Lisę XD
No nic..Przepraszam, że komentuje, ale padam.
Marysiu pytałaś jak się czuje po operacji..Już lepiej, chociaż przeraża mnie to, ze moja matka zrobiła się taka..Jakby to... O nadopiekuńcza. Działa mi cholernie na nerwy... Mówię wam.
Co do FB.
Będę zakładał nowego przez to, ze moja ' była dziewczyna' nie daje mi żyć. Mam jej dość. Nie wiem, za co się mści. Ale nie daje mi żyć. Jest zdolna do tego stopnia, by stworzyć nowe konto by do mnie pisać... Będzie to konto tylko dla przyjaciół i jak cos to cię zaproszę..Szczerze... Nie wiem, co mam zrobić z nią. Mówię jej grzecznie ' odejdź. Mam cie dość. Nic z tego nie będzie. Pogódź się z tym' A ona ciągle swoje...To się robi naprawdę wkurzające. Ostatnio Magda, gdy przeczytała jedna wiadomość tak się wkurzyła, ze złożyła jej wizytę...Co tam się stało? Nie mam pojęcia.. Mówię wam... masakra... A wy, co rodziłybyście mi zrobić? Bo naprawdę mam jej...Musiałem przez nią cztery razy zmieniać numer...To się robi po ludzku chore...
Co do tego' ze jestem nieśmiały'. Em...jestem taki przez pewną osobę... No i... Dla moich bliskich istnieje ten Michał, ‘ który psoci i tańczy z miotłą’, ale nie jest mi łatwo...Szczerze i tak jestem bardziej otwarty niż kiedyś.
Wtedy wystarczyło, ze jakaś dziewczyna powiedziała ' Cześć' a ja patrzyłem na nią i  ( oczywiście zrobiłem się czerwony i ta odpowiedź) - Eeeee..Cze...Cześć.
Mówię wam...spytajcie się Magdy...Potwierdzi.

No nic kończę, bo się rozpisałem...Idę pomagać mojej siostrzyce, bo ' jej dzieło' jest skończone i chce się mnie zapytać czy coś zmienić. To jej pierwsza samodzielna całkiem notka...
Przepraszam za masę błędów, ale nie mam siły już sprawdzać wszystkiego po kolei.
I Przepraszam, ze nie komentuje. Jutro na prawdę się za to biorę. Co do tej notki..kolejna pojawi się około 7. Jak się obudzę., A za pewne się obudzę. Magda jest moim osobistym budzikiem. Pozdrowienia Madziu
Pozdrawiam
Mike

5 komentarzy:

  1. No hej!
    Notka cudna.. Rozwaliła mnie reakcja Michaela, " ' Gościu ona ma męża'
    ' A no tak...Przepraszam' ". Za co ty przepraszasz? Za to, że jesteś facetem i Cię kręcą kobitki nawet, które są niedostępne.. Sory memory, ale w myślach jesteśmy wolni.
    Haha rozmowa Jordana i Mike.. I mówić potem, że Go molestował.. Nonsens.
    Co do Twoich problemów; Wiesz co? Ty to se nagrabiłeś chodząc z taką dziewczyną. Olej ją. Zablokuj. Nie wiem.
    A co do Fb to mi podeślesz nie?

    Czekam z niecierpliwością na nexta.
    Pisz jak najbardziej 'oczami Lisy'.
    Życzę dużo weny.
    Pozdrawiam ~MeryMJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zaloże. to oczywiście że podeśle ci namiary na mojego fb. Co do mojej dziewczyny ...a raczej byłej już zablokowałem ją dawno. To zrobiła sobie dwa nowe konta. A pomyśleć że na początku była nieśmiała miła dziewczyną..
      mówię ci..ją muszę zmieniać co chwilę zmieniać numer co nie tylko mnie wkurza ...boję się co będzie dalej.
      Pozdrawiam
      Mike

      Usuń
  2. No Hejka!
    Wiesz rozwalił mnie tekst 'mój ojciec to debil'
    Rozmowa Michaela i Lisy była najlepsza, uśmiałam się jak zwykle zresztą. Oczywiście niech Mike da Danny'emu w nos lubię takie sceny ;-) Jak dla mnie możesz walnąć notkę z perspektywy Lisy skoro dla Ciebie to nie problem. Co do Twojej byłej.. Trudno mi Ci co kolwiek powiedzieć bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji a moich chłopaków można policzyć na palcach jednej ręki. Może poproś jakąś dobrą przyjaciółkę chociażby Magdę :-) i udawajcie, że chodzicie razem i jak Twoja była was zobaczy najlepiej w jakiejś konkretnej scenie to sobie odpuści. No nie wiem co możesz jeszcze zrobić. Jak byś miał problem z jakimś kolesiem to dajesz w ryja i po sprawie. Ale chodzi o dziewczynę więc to bardziej skomplikowane i takie rozwiązanie raczej nie wchodzi w grę co nie? ;-)
    Życzę więc weny i mniej nadopiekuńczej mamy :-D
    Pozdrawiam.
    Basia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Boże, jak super, że wreszcie się do nich "dobierzesz". Już się bałam, ze ten blog umarł. Mógłbyś częściej sprawdzać skrzynkę mailową. Kurde, fanki dobijają się do Ciebie drzwiami i oknami, próbując dorwać się do Twoich bokserek, a Ty co?
    Coś czuję, ze po tym komentarzu stracę resztki dobrej reputacji na bloggerze, uznasz mnie za wariatkę, ale mimo wszystko mam nadzieję, że mi też podeślesz swojego "soszjala" (Facebook), bo niby jak inaczej mam się spełniać jako szalona fanka?
    Co do notki. Super, więcej takich! No Lisa... Kurczę, to jeden z moich ideałów. Chciałabym mieć tyle klasy i wdzięku co ona, tylko trzech mężów mniej ;)
    Dobrze, że się spotkali po latach... Szykuje się ciekawa akcja :D
    "Nie wsadzę ich w szóstym rozdziale do łóżka". Okay, rozumiem, że dopiero w siódmym będziemy zaczytywac się w erotycznych onomatopejach. Dobra, jakoś wytrzymam XDD.
    Co do Twojej byłej... Znam ten ból, gdy po jakimś czasie okazuje się, ze w ogóle nie znales człowieka, który był Ci bliski... "Lajf is brutal end ful of zasadzkas end samtajms kopas w dupas, lecz są chwile dla których warto lajf", jak to mówią. Niech to zostanie puentą tego idiotycznego komentarza.
    Życzę Ci spokojnej nocy, weny i pozdrawiam. Jak już mówiłam - sen jest dla słabych, ale spójrz tylko jak się kończy komentowanie o 1 w nocy.
    Trzymaj się zdechlaku! ;)
    Najwierniejsza fanka, Alex ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Notka z perspektywy Lisy byłaby idealna. Przepraszam Cię za ten komentarz XDD

      Usuń