Może piosenka nie dobrana. Ale cóż. A i jutro będzie dłuższy rozdział :)
Nadal nie dowierzałem, że na przeciw mnie siedzi moja mała księżniczka,
dla której niegdyś straciłem głowę. Skradła część mojego serca. Rebbie miała
rację. Zauroczyła mnie. Gdy...Zerwaliśmy kontakt było mi bardzo ciężko... A
teraz jest tu...Piękna, żywa...I seksowna?
' Gościu ona ma męża'
' A no tak...Przepraszam'
Patrząc tak na nią przypominałem sobie
wszystkie nasze wspólne rozmowy, które odbyliśmy, jako dzieci. A było ich
wiele. Bowiem Lisa mnie najbardziej lubiła ze wszystkich, nie żebym się
chwalił...Tak mówię i wcale teraz nie uśmiecham się jak idiota.
' skup się a nie'- usłyszałem ostry głos
podświadomości.
Westchnąłem, po czym spuściłem głowę. Jak
ja mam do jasnej cholery się skupić? No jak?
' Wiesz, ze jesteś moją księżniczką"-
powiedziałem niegdyś do małej blond włosej dziewczynki. Uśmiechnęła się szeroko
i oświadczyła dumnie " Wiem, mój księciu'. Zaśmiałem się się, po czym
dodałem " Jak będziesz starsza to ci się oświadczę i się z tobą ożenię'-
po czym zrobiliśmy noski eskimoski wybuchając śmiechem.
- Michael wszystko w porządku?- Usłyszałem
jej zmartwiony głos.
- tak...Po prostu nie wierze, ze to ty..
- A ja, co mam powiedzieć...Siedzi przede
mną legenda, z którą niegdyś objadałam się piankami- zaśmiałem się. Czułem
wzrok Bretta na sobie. Uważnie się nam przyglądał, na co spuściłem speszony
wzrok.
Nie było nam łatwo nawiązać jakieś
dłuższej konwersacji... Minęło tyle lat.
- Za moment wracam- rzucił Brett wstając i
uśmiechając się chytrze. Posłałem Lisie uśmiech, po czym zerknąłem na Bretta.
- Nie śpiesz się- powiedziałem, na co Lisa
zachichotała.- Nie utop się w kibelku.
- Tak jak ty ostatnio- Lisa słysząc to
zakryła twarz i zaczęła chichotać.
- Nie utopiłem się w kibelku tylko..
- zasnąłeś wannie...Dwie godziny do ciebie
dzwoniłem.
- taka drzemka dobrze zrobi.
- ta...Dobrze.
Spojrzałem na Lisę i się zarumieniłem.
- Słodki jesteś- wypaliła za nim ugryzła
się w język. Spuściłem głowę, przygrywając wargę.- Spałeś wannie...Nie no takie
rzeczy...Tylko Jackson.
- Och przepraszam szanowną panią
Presley...Pani nigdy się nie zdarzyło?- Pokręciła głową.
- ja wyje pod prysznicem- wybuchłem
śmiechem, po czym spojrzałem na Bretta.
- ty jeszcze tutaj..
- Bez nerwów, bez nerwów..
- Jak ci zaraz z buta strzelę...
- Zobaczę kosmos!- Wykrzyknął chichocząc,
po czym spoważniał i dodał:
- Muszę załatwić ważną sprawę.
- Idź idź, my zajmiemy się sobą... Duże z
nas dzieci.
- no właśnie nie wiadomo, co do łba ci
strzeli?
- Czy ty... Mnie o coś oskarżasz?-
Zapytałem śmiejąc się jak nienormalny.
- Skąd...Lisa uważaj to podrywacz...Zaraz
będzie cię uwodził.
- Ty świnio! Zepsułeś mój plan!- Powiedziałem
z udawanym oburzeniem.
- Z facetami jak z dziećmi.
- wykracza po za twoją logikę hę?- Zagadnąłem
uśmiechając się szeroko.
- W takim razie Michael zajmij się Lisą-
wybuchłem śmiechem, a Lisa rzuciła oburzona:
- Jakbym sama nie umiała się sobą zająć.
- Nie, bo sobie coś zrobisz...
- Nie jestem Michaelem- Brett wybuchł śmiechem.
- Co to miało znaczyć?
- Że cie uwielbiam.
- bez podlizywania okej...
- Dom wariatów- pokręciła rozbawiona głową
biorąc łyk wina.
- To nie mój dom...Tylko tego czubka- brodą
wskazałem na Bretta.
- Twoje dni są policzone...Wiesz, co zrobię
ci ostatecznego dnia?
- Kupisz mi pizzę z podwójnym serem? Ale
taką dobrą okej- jego mina? Bezcenna.
- Matko miej tego człowieczka w opiece.
- Idziesz czy mam cie wywalić?- Spytała
Lisa.
- Chcesz być sam na sam z Michaelem?- Poruszył
brwiami.
- tak chce dobrać mu się do bokserek, ale
ty nam w tym przeszkadzasz.
- wracam za cztery godziny.
- Pa!- Pomachałem mu, po czym spojrzeliśmy
na siebie z Lisą wybuchając śmiechem.
- Brakowało mi ciebie- oświadczyła, na co
spaliłem burka.
- To miłe...Mi ciebie też...Szkoda, ze
kontakt się urwał.
- ta- spuściła głowę.
- hej nie smuć się..
- Może przejdziemy się na kanapę- uśmiechnąłem
się.
- zamierzasz zrealizować swój plan, co?- Skinęła
głową.- Chodźmy.
PO chwili siedzieliśmy na kanapie, żartując,
śmiejąc się jak za dawnych czasów. Strasznie brakowało mi tego jej
przemądrzania. Wydoroślała, patrzy inaczej na świat, lecz nadal ma urok
osobisty.
- Więc planujesz karierę?- Zacząłem. Lisa
odłożyła kieliszek na stół i założyła nogę na nogę.
- Wiesz- włożyła kosmyk włosów za ucho-
Chciałabym...Ale obawiam się, ze..
- Będę porównywać cię do ojca- dokończyłem,
na co skinęła.
- Wiesz, co lubię w tobie?- Spytała.
Pokręciłem głową- zawsze wiesz, co czuje i chce powiedzieć... Nic przed tobą
się ukryje.
- E...Nie dziwię się, ze się obawiasz...Twój
ojciec był cudownym piosenkarzem, ale ważne jest byś ty była sobą...To twoja sprawa,
co śpiewasz, i co robisz.
- Media tego nie zrozumieją.
- Bo to pojebane świnie- zaśmiała się.
- Masz słaba głowę.
- Nie mam słabej głowy... Mówię ci z
doświadczenia...Oni są w stanie tak zniszczyć życie, ze człowiek nie jest w
stanie sobie wyobrazić. Ich wszystkie gazety trzeba by wyrzucić...Bo to jeden
wielki śmietnik. Są okropni... Dla nich nie liczą się ludzkie uczucia.
- Dlaczego wytrzymujesz w tym piekle?
- Bo kocham to, co robię i kocham moich
fanów...Oni są cudowni. Nigdy mnie nie opuszczają...Są wszędzie...Niezwykłe
jest to jak słyszysz ile osób wykrzykuje twoje imię...Gdy widzisz jak się do ciebie
uśmiechają i krzyczą " Michael we love you' odpowiadam ' I love You too’,
Bo to jest cała prawda. Kocham ich bardzo mocno. Gdy jestem na scenie i gdy słyszę
jak cały stadion tupie i ziemia się trzęsie- zaśmiała się-albo jak wszyscy
śpiewają z tobą takie piosenki jak Heal The World wiesz, ze to jest twój cel...
Mój cel to sprawić by świat stał się lepszym miejscem.
- Wow..
- Co?- Spytałem przygrywając wargę-
rozgadałem się.
- Lubię cie słuchać..Wiesz nie dochodzi do
mnie fakt.. że ostatni raz jak cię spotkałam byłeś szesnastolatkiem z wielkim
afrem na głowie, a teraz...
- A teraz?- Popatrzyłem na nią wyczekująco.
- Siedzi przede mną facet, na którego
mdleją miliony mając z nim sny erotyczne przez to jak się porusza.
- Rozwalasz mnie.
- Ta... Od niektórych rzeczy da się
uciec...
- To sprawia, ze jesteś jeszcze słodsza...
Słyszałem twoje nagrania.. Są cudowne. Masz głos. Masz talent... Dasz rade
sobie w show biznesie...
- jestem rozgadana.
- dokładnie... Ameryka cię pokocha- zaśmialiśmy
się. Wziąłem łyk wina.- Naprawdę jesteś niezwykła Liso Marie- puściłem jej
oczko.
- Nie zarywaj.
- Nic nie robię.
- Wcale..Wiesz to prawda, ze powinieneś
być zakazany- spojrzałem na nią zaskoczony- uzależniasz- spuściłem zawstydzony
głowę.- Mówię fakty.
- dziękuje ci Liso.
- Obiecaj mi, ze nie urwiemy, ze sobą
kontaktu...
- Nie mam zamiaru..- Posłałem jej szeroki
uśmiech.
***
Leżałem u siebie
na łóżku czytając moją ukochaną książkę ' Stary człowiek i morze'.
Lubię czasem posiedzieć
sam i poczytać. Z reszta...To lepsze niż rozmyślanie nad tym, co robi Lisa. Od
dwóch tygodni dzwonimy do siebie. Dziś musiała jechać do swojej matki i nie
miała za dużo czasu. Co do Liz- przyjedzie popołudniu, Mac musiał wyjechać na wakacje.
Usłyszałem pukanie
do drzwi. Podniosłem głowę zobaczyłem Jordana. Posłałem mu uśmiech. Rzucił się
koło mnie na łóżku.
- Cześć królu-
rzucił wesoło.
- Cześć J-
usiadłem odkładając książkę na szafkę nocną- Co tu robisz miałeś jechać z tatą
do kina.
- Nienawidzę go!
Jest okrutny! Zaczyna działać mi na nerwy- zaśmiałem się- Jest starym snopem.
- jak każdy
ojciec.
- ty taki nie
będziesz, no właśnie, co porabiałeś, gdy mnie nie było?
- Czytałem komiksy, bawiłem się z pieskiem Liz i mnie nie ugryzł...Piłem sok pomarańczowy, zarywałem do Lisy.
- Czytałem komiksy, bawiłem się z pieskiem Liz i mnie nie ugryzł...Piłem sok pomarańczowy, zarywałem do Lisy.
- Mów dalej-
pokręciłem rozbawiony głową.
- Skąd wiedziałem,
ze będziesz o to pytać.
- Bo to
oczywiste...Jaka Lisa.
- Np. Presley.
- Żarty robisz.
- No nie.
- Wyrwałeś taką
laskę...Ty taki odważny jesteś...Huu...Czego ja się dowiaduje.
- Przymknij się-
walnąłem go poduszką.
- Przyznaj się..
- zamknij się... Stul
ryjek.
- No weź... źadnych
szczegółów.
- Dla tego dziecka
nie ma Nadziei... Biedactwo...Korniki całkiem łeb mu wyżarły.
Walnął mnie
poduszką.
- Nudziło mi się
bez ciebie.
- Mi nie...
- no nie dziwię
się... - Wziął do ręki komiks z kaczorem Donaldem. Położyłem się na łóżku an
brzuchu. Przeglądając z nim komiks.- Gdzie Mac?
- Na wakacjach-
jordan wybuchł śmiechem.
- A więc jednak go
zmusili..
- Rodzice... Im
nie przegadasz...
- Zgadzam się w
stu procentach...
- A co do twojego
ojca...Jest aż tak źle?
Westchnął.
- Masakrycznie...Chce
starać się o całkowite prawa nade mną, bo niby Matka za dużo mi pozwala...Mówię
ci w ogóle się z nim nie dogaduje.
- Na pewno się
pogodzicie- oświadczyłem. Chciałem coś dodać, gdy do pokoju wszedł Evan. Jego
ojciec.
- cześć Mike-
uśmiechnął się do mnie.
- Hejo.. Co ja u
ciekawego słyszę.
- On kłamie!- Powiedział
głosem oburzonego dziecka.- Mi wierz.
- Nie, bo mi..
- Rodzina
wariatów, dajcie mi święty spokój- Evan usiadł na łóżku zerkając w komiks.
- Jordan wszystko
wyolbrzymia.
- Nie prawda. Sam
wszystko wyolbrzymiasz...Dlatego od dnia dzisiejszego mieszkam u Michaela?
- Czemu ja nim o
tym nie wiem.
- Już wiesz.
- Jordan- zaczął
jego ojciec.- Wiem, ze Michael jest twoim najlepszym przyjacielem...Też go
bardzo lubię.
-
-Och dziękuje to bardzo miłe..
- Mówię fakty..
- Nie podlizuj się do Michaela! To mój
przyjaciel!- Wykrzyknął Jordan.
- Nie krzycz- warknął Evan.
- hej..Hej...Przystopujcie...Spokojnie...Wdech
i wydech...Spokojnie.. A teraz słucham, o co poszło.
- Będziesz naszym psychologiem?- Spytał
uśmiechnięty Evan.
- tak-- usiadłem w fotelu-, Więc
słucham...W czym problem.
- W tym, ze mój ojciec to debil.
- Jordan!
- Oboje...Spokój...Jordan mów dalej.
I Tak przez dwie godziny wysłuchiwałem ich
rozmowy. Po godzinie ' mojej terapii' pogodzili się. Postanowiliśmy to ućcić
fantą.
- - Lecisz ze mną do Monte Carlo na
rozdania Grammy?- Zagadnąłem.
- To oczywiste. Nie widzę innej opcji.
- Jordan to daleko..
- Ale polecę z Michaelem on będzie mnie
pilnować...No weź..
- No dobra
Zrobiliśmy ciche ' yeah'
- Będziemy nawalać się z poduszek.
- I grać w gwiezdne wojny..
- To pomysł.
- Jordan idziemy już- rzucił niecierpliwie
Evan.
- Niech moc będzie z tobą- powiedziałem
wesoło.
- I nawzajem mistrzu!
Poczułem się cholernie samotny. Nibylandia
znów była pusta. Westchnąłem, po czym postanowiłem się przejść, bo mojej
bajowej krainie, co skończyło się, tak, ze z książką i kocem usiadłem na moim
magicznym drzewie, wczytując się w lekturę.
-----------------------------------------------------------
No hej.
Witam się po długiej nieobecności.
Postaram się dodać też kolejna notkę z
tego. Ostatnio mam wenę na Believe i jak mnie wciągnie nie ma zmiłuj.
Ale teraz biorę się za Lisę ( boże jak to
brzmi XD) i za Michaela. Ktoś musi ich zakochać w sobie, co nie? Coś trzeba
zrobić. Teraz już w każdym rozdziale zacznie się pojawiać Lisa. I mam do was
już pytanie chcecie rozdziały same z perspektywy MJ czy chcecie jeden z Lisy.
Bo mi to obojętne, a chciałbym...Wiedzieć jakbyście to wy widziały.
Co do ' ich miłości' nie będę ich od razu
pakował do łóżka w szóstym rozdziale spokojnie..Ich miłość będzie kwitnąć. Mogę
tylko powiedzieć, że ich miłość zakwitnie podczas oskarżeń...Wtedy wszystko... No
wiecie..Wtedy się zbliżą do siebie.
I szczerze...Już mam napisaną notkę, gdy
Michael spotyka się z Dannym i zastanawiam się czy ma dać mu w nos za to
jak tamten traktuje Lisę XD
No nic..Przepraszam, że komentuje, ale
padam.
Marysiu pytałaś jak się czuje po
operacji..Już lepiej, chociaż przeraża mnie to, ze moja matka zrobiła się
taka..Jakby to... O nadopiekuńcza. Działa mi cholernie na nerwy... Mówię wam.
Co do FB.
Będę zakładał nowego przez to, ze moja '
była dziewczyna' nie daje mi żyć. Mam jej dość. Nie wiem, za co się mści. Ale
nie daje mi żyć. Jest zdolna do tego stopnia, by stworzyć nowe konto by do mnie
pisać... Będzie to konto tylko dla przyjaciół i jak cos to cię zaproszę..Szczerze...
Nie wiem, co mam zrobić z nią. Mówię jej grzecznie ' odejdź. Mam cie dość. Nic
z tego nie będzie. Pogódź się z tym' A ona ciągle swoje...To się robi naprawdę
wkurzające. Ostatnio Magda, gdy przeczytała jedna wiadomość tak się wkurzyła,
ze złożyła jej wizytę...Co tam się stało? Nie mam pojęcia.. Mówię wam...
masakra... A wy, co rodziłybyście mi zrobić? Bo naprawdę mam jej...Musiałem
przez nią cztery razy zmieniać numer...To się robi po ludzku chore...
Co do tego' ze jestem nieśmiały'.
Em...jestem taki przez pewną osobę... No i... Dla moich bliskich istnieje ten Michał,
‘ który psoci i tańczy z miotłą’, ale nie jest mi łatwo...Szczerze i tak jestem
bardziej otwarty niż kiedyś.
Wtedy wystarczyło, ze jakaś dziewczyna
powiedziała ' Cześć' a ja patrzyłem na nią i ( oczywiście zrobiłem się
czerwony i ta odpowiedź) - Eeeee..Cze...Cześć.
Mówię wam...spytajcie się Magdy...Potwierdzi.
No nic kończę, bo się rozpisałem...Idę
pomagać mojej siostrzyce, bo ' jej dzieło' jest skończone i chce się mnie zapytać
czy coś zmienić. To jej pierwsza samodzielna całkiem notka...
Przepraszam za masę błędów, ale nie mam siły już sprawdzać wszystkiego po kolei.
I Przepraszam, ze nie komentuje. Jutro na prawdę się za to biorę. Co do tej notki..kolejna pojawi się około 7. Jak się obudzę., A za pewne się obudzę. Magda jest moim osobistym budzikiem. Pozdrowienia Madziu
Pozdrawiam
Mike
No hej!
OdpowiedzUsuńNotka cudna.. Rozwaliła mnie reakcja Michaela, " ' Gościu ona ma męża'
' A no tak...Przepraszam' ". Za co ty przepraszasz? Za to, że jesteś facetem i Cię kręcą kobitki nawet, które są niedostępne.. Sory memory, ale w myślach jesteśmy wolni.
Haha rozmowa Jordana i Mike.. I mówić potem, że Go molestował.. Nonsens.
Co do Twoich problemów; Wiesz co? Ty to se nagrabiłeś chodząc z taką dziewczyną. Olej ją. Zablokuj. Nie wiem.
A co do Fb to mi podeślesz nie?
Czekam z niecierpliwością na nexta.
Pisz jak najbardziej 'oczami Lisy'.
Życzę dużo weny.
Pozdrawiam ~MeryMJ
Jak zaloże. to oczywiście że podeśle ci namiary na mojego fb. Co do mojej dziewczyny ...a raczej byłej już zablokowałem ją dawno. To zrobiła sobie dwa nowe konta. A pomyśleć że na początku była nieśmiała miła dziewczyną..
Usuńmówię ci..ją muszę zmieniać co chwilę zmieniać numer co nie tylko mnie wkurza ...boję się co będzie dalej.
Pozdrawiam
Mike
No Hejka!
OdpowiedzUsuńWiesz rozwalił mnie tekst 'mój ojciec to debil'
Rozmowa Michaela i Lisy była najlepsza, uśmiałam się jak zwykle zresztą. Oczywiście niech Mike da Danny'emu w nos lubię takie sceny ;-) Jak dla mnie możesz walnąć notkę z perspektywy Lisy skoro dla Ciebie to nie problem. Co do Twojej byłej.. Trudno mi Ci co kolwiek powiedzieć bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji a moich chłopaków można policzyć na palcach jednej ręki. Może poproś jakąś dobrą przyjaciółkę chociażby Magdę :-) i udawajcie, że chodzicie razem i jak Twoja była was zobaczy najlepiej w jakiejś konkretnej scenie to sobie odpuści. No nie wiem co możesz jeszcze zrobić. Jak byś miał problem z jakimś kolesiem to dajesz w ryja i po sprawie. Ale chodzi o dziewczynę więc to bardziej skomplikowane i takie rozwiązanie raczej nie wchodzi w grę co nie? ;-)
Życzę więc weny i mniej nadopiekuńczej mamy :-D
Pozdrawiam.
Basia.
Hej!
OdpowiedzUsuńBoże, jak super, że wreszcie się do nich "dobierzesz". Już się bałam, ze ten blog umarł. Mógłbyś częściej sprawdzać skrzynkę mailową. Kurde, fanki dobijają się do Ciebie drzwiami i oknami, próbując dorwać się do Twoich bokserek, a Ty co?
Coś czuję, ze po tym komentarzu stracę resztki dobrej reputacji na bloggerze, uznasz mnie za wariatkę, ale mimo wszystko mam nadzieję, że mi też podeślesz swojego "soszjala" (Facebook), bo niby jak inaczej mam się spełniać jako szalona fanka?
Co do notki. Super, więcej takich! No Lisa... Kurczę, to jeden z moich ideałów. Chciałabym mieć tyle klasy i wdzięku co ona, tylko trzech mężów mniej ;)
Dobrze, że się spotkali po latach... Szykuje się ciekawa akcja :D
"Nie wsadzę ich w szóstym rozdziale do łóżka". Okay, rozumiem, że dopiero w siódmym będziemy zaczytywac się w erotycznych onomatopejach. Dobra, jakoś wytrzymam XDD.
Co do Twojej byłej... Znam ten ból, gdy po jakimś czasie okazuje się, ze w ogóle nie znales człowieka, który był Ci bliski... "Lajf is brutal end ful of zasadzkas end samtajms kopas w dupas, lecz są chwile dla których warto lajf", jak to mówią. Niech to zostanie puentą tego idiotycznego komentarza.
Życzę Ci spokojnej nocy, weny i pozdrawiam. Jak już mówiłam - sen jest dla słabych, ale spójrz tylko jak się kończy komentowanie o 1 w nocy.
Trzymaj się zdechlaku! ;)
Najwierniejsza fanka, Alex ;))
P.S. Notka z perspektywy Lisy byłaby idealna. Przepraszam Cię za ten komentarz XDD
Usuń