czwartek, 27 sierpnia 2015

I'm Here With You, Rozdział 5

Moja ukochana piosenka. Uwielbiam ją.

- Ja w ogóle nie rozumiem facetów- zaśmiała się Lisa. Zrobiła mi niespodziankę i postanowiła mnie odwiedzić. Nie żebym się nie cieszył, jestem bardzo szczęśliwy, ale to takie pierwsze spotkanie ' we
Dwoje' od tygodnia.
Spacerowaliśmy po Neverlandzie korzystając z pięknej pogody. Spojrzałem na nią, z uśmiechem. Nawet ona nie zdaje sobie sprawy jak mnie uszczęśliwia. Przy Lisie nie muszę nikogo udawać. Jestem sobą a ona to akceptuje.



Wyglądała dziś przepięknie. Ubrana w białą koszulę, oraz czarne dżinsy, ( pomimo iż niby taki zwyczajny strój wyglądała bardzo przepięknie) na nogach miała czarne koturny, co dodawało jej kilka centymetrów wzrostu, ale i tak byłem od niej wyższy. Jej brązowe teraz włosy opadały na ramiona falując się delikatnie. - Mówi się, że to wy faceci jesteście tak prości do zrozumienia. A to kłamstwo!
- Co ja mam powiedzieć? Nigdy nie zakumkam myślenia kobiet..To czarna magia.
Zachichotała. Wyglądała przepięknie z uśmiechem na ustach.
- Więc mamy podobne problemy.
- Więc może zrobimy tak, że ja pomogę ci zrozumieć, facetów, a ty mi kobiety.
- Długa droga w takim razie przed tobą.
- Dzięki... Jestem bardzo zdolny.. Dasz rade mnie coś nauczyć. Nie załamuj się- dałem jej sójkę w bok.
- Co się stało, z Michaelem, który pod koniec wieczoru u Bretta zachowywał się jak macho?
- Znów mam nim być?- Spytałem z uśmiechem.
Wzruszyła ramionami. 
- Dlaczego tak się zachowywałeś?- Spytała. Westchnąłem- Zapowiada się długaaaa wypowiedź.
- Chciałem cie poderwać.
- No, no słuch...OCH- spaliła buraka. Przygryzłem wargę- Rozgadałeś się na serio. Książka by z tego wyszła. Tamten Michael był nawet...Interesujący i...
- Mam cie podrywać?- Zatrzymałem się i popatrzyłem na nią unosząc jedna brew do góry.
- Czy chce by Michael Jackson mnie podrywał...Hymn- przygryzła wargę, na co speszyłem się odwracając głowę i patrząc w bok, po czym znów na nią spojrzałem- Brzmi doprawdy kusząco.
- W takim razie nie odpędzisz się ode mnie kwiatuszku- puściłem jej oczko siadając w altance.
- Zmieniłeś się.
- Szybka jesteś. Mam trzydzieści cztery... No niemal pięć lat.
- Nie o to chodzi- przewróciłem oczami, i oparłem się o siedzenie ławki.- Wiesz, co w tobie uwielbiam tak bardzo mocno?
- Że jestem taki seksowny, ze nie umiesz spać po nocach?- Wypaliłem za nim ugryzłem się w ten durny jęzor. Poczułem jak pieką mnie policzki. Spuściłem głowę, przygryzając wargę. Lisa zaśmiała się. Złapała kciukiem moją brodę i podniosła moja głowę tak, abym na nią patrzył. Znów przygryzłem wargę.
- Że nikogo nie udajesz... Jesteś sobą... To jest w tobie niezwykłe...Kasa nie uderzyła ci do głowy.
- Media myślą inaczej.
- Pieprzyć ich- zaśmiałem się- Ważne jest co uważają fani i twoi bliscy... Jakim cudem ten facet, który teraz się zawstydza... śpiewa przed takimi milionami?
- Scena jest dla mnie domem- odparłem zgodnie z prawdą.
- Jakbym słyszała mojego ojca- Uśmiechnęła się nieśmiało, po czym pogłaskała mnie po policzku- Ciekawe jakby teraz na ciebie zareagował?- Wzruszyłem ramionami.
- Śmiałby się..Chciał zawsze nas ' połączyć' na odwrót z twoją matką- spuściłem głową.
Westchnęła zakładając nogę na nogę.
- Taka już jest. Jej nie da się zmienić- oświadczyła smutno- A wracając do tego, co w tobie lubię a co nie... Twój seksowny tyłeczek też- przygryzłem wargę, uśmiechając się szatańsko.- Co to za uśmiech?- Wzruszyłem ramionami.- Słodki jesteś.
- Ty też...Słodka, prześliczna- teraz to ona się zaczerwieniła.- To, o czym chciałaś rozmawiać, ze mną wróbelku?
- babskie sprawy.
Zatrzepotałem rzęsami.
- Zamieniam się w słuch. To, o czym będziemy gadać? Tyłku Axl'a?
= O tyłku Jacksona...Przyjaciółeczko...Ma miliona razy seksowniejszy tyłeczek... A gdy się na niego patrzy przychodzi kilka miłych myśli do głowy.
Przygryzłem wargę i stłumiłem w sobie chichot.
- E tam... Są lepsze tyłki.
- Np.?
' Czas na zmianę tematu'
- Mam smaka na ciastka- zaśmiała się.
- Niezła zmiana tematu...Normalnie baba w ciąży.
- Ja?
- Nie ten obok?
- O chodzi ci o kermita?... Stary, czemu mi nic nie powiedziałeś... No muszę przyznać...Ostatnio stał się strasznie marudny- Lisa zakryła twarz dłonią, załamując się.
- Nie wiem, co bierzesz...Ale skończ z tym.
- Powiem ci...Ale to sekret...Chodź...Przybliż się- wykonała moje polecenie- ćpam powietrze.- Ale cicho.
Lisa przyłożyła palec do ust, po czym udawała, ze zamyka je na kłódkę.
- No..Poproszę kluczyk...Wolę być pewny, ze nikomu tego nie powiesz..- Oświadczyłem- Oddychaj noskiem- dodałem. Zrobiła naburmuszona minę- Żartuje.
Lisa uśmiechnęła się sztucznie i spuścił głowę- Księżniczko, co jest?
- Nic.
- Tak nagle zamilkłaś.
- Słucham twojego anielskiego głosu.
- Yhm a ja jestem Tina Turner.
- O matko. Jestem pani psychofanką. Kocham panią- wykrzyknęła a ja zarechotałem- próbuje nawet śpiewać jak pani. Jest pani niezwykła.
- Och dziecko kochane, nie zawstydzaj tak starej kobiety jak ja... Teraz na serio mów.
- Nie chce cię załamywać.
- Przyjmę to na klatę... No mów...Jak się wygadasz będzie ci lepiej.


- Mam dość tego, ze wszyscy porównują mnie do mojego ojca. Mówią bądź jak ona. Rób wszystko tak jak on. Nie pozwalają mi być sobą. Nie mogę być Lisą. Kocham mojego ojca i jestem dumna z niego, ale nie chce być taka sama. Chce mieć własny styl... A media...Paparazzi ciągle wymyślają plotki...że niby się go wstydzę i... Ja go kocham najmocniej na świecie, ale ile można..Ja..- Spuściła wzrok, a po jej policzku spłynęła łza.
Przybliżyłem się do niej i wyszeptałam:
- Nie płacz- wytarłem jej łzy- Nie opłaca się przez nich płakać. Są głupcami jak chcą zrobić z ciebie drugiego Elvisa, bo ta prawdziwa Lisa, która teraz koło mnie siedzi jest niezwykła..
Zaśmiał się.
- Dlaczego wszyscy chcą bym była jak on? Czemu nie mogę być sobą?..Czemu wymyślają te wstrętne plotki, ze się go wstydzę?
- Wiesz robią to tylko i wyłącznie dla tego by zdobyć jak najwięcej kasy. Nie mogą zrobić skandalu, więc ubarwiają rzeczywistość. Wiem, co mówię jestem o wiele od ciebie starszy i wiem, do czego oni są zdolni...I..
- Dziesięć lat...Phii też mi dużo- machnąłem ręką.
- To dość trochę jakbyś nie zważyła. Jestem  tym zawodzie od dziecka i wiem, jacy oni potrafią być irytujący i powiem ci, ze byłem taki jak ty na początku... Jeszcze za czasów Bad... Pamiętam, ze jak zobaczyłem, jaką kolwiek plotkę przejmowałem się tym strasznie, ale nic nie robiłem z  tym faktem. Owszem boli mnie to, co wypisują. To okrutne, ale nie powiem gdzie ich mam. Moi fani wiedza jak jest. Wierzą mi, a media niech się jebią.. Te pieprzone hieny zawsze znajdą jakiś temat do nowej sensacji. Nie zapytają ciebie o zdanie...Dla nich ważne jest tylko jak dobrze sprzeda się dany magazyn.
- Im lepsza plotka tym lepiej się to sprzedaje.
- dokładnie, dlatego pieprz ich. Nie słuchaj ich rozumiesz. Bądź sobą. Tą Lisą, jaka jesteś. Nie udawaj nikogo. Mają pokochać cię taką, jaką jesteś... A media nawet jakbyś byłą zakonnicą znaleźliby temat do plotki- zachichotała.- Nie żartuje..Pamiętam...Nikt... A w szczególności oni nie mają prawa...Nikt nie ma prawa kazać ci być kimś, kim nie jesteś. NIKT. To ty decydujesz, jaka będziesz. A oni muszę cie zaakceptować. Czy im się podoba czy nie. I nigdy więcej nie waż się przez nich płakać, bo się nie opłaca... żaden facet, media czy kto kolwiek nie jest wart twoich łez Liso... Bo każdy jest wyjątkowy...Ty też jesteś...I nie zapominaj o tym i się nie poddawaj... A oni niech spadają na drzewo kokosy pompować- Lisa wybuchła śmiechem.
- Jesteś niezwykły.
- Mówię fakty.
- taki aniołek a przeklina...no no..
- Wiesz jakoś aureolka musi się trzymać nie?- z uśmiechem pokiwała głową- I Lise mówię ci z mojego doświadczenia. Tez mi rozkazywali. Kazali mi być kimś innym. Gdy pracowaliśmy w Motown nie miałem nic do powiedzenia... Raz nawet jak chciałem wyjść na koncert to chciałem ubrać kapelusz, w którym byłem sfotografowany na okładce Got To There... Zabronili mi a ja, jako dziecko nie miałem nic do gadania...Tak było juz od dziecka... Byłem miły i jak skończyłem? Jako popapraniec, dziwadło z tysiącem operacji plastycznych, debilu, który się wybiela do tego geju... Mówię ci jakbym się wszystkim przejmował...To bym skończył u psychiatry.
- Też fakt...Jak ty to wytrzymujesz?
- Czemu ja mam tak nadawać...To ty zacznij mówić a nie ja..
- Lubię cię słuchać? To coś złego?- Wzruszyłem ramionami.- Tęskniłam za tobą- wyszeptała wtulając się we mnie. Pogłaskałem ja po włosach.
Usłyszałem jak płacze.
- Lise nie płacz- szepnąłem. Wytarłem łzy z jej policzka i pocałowałem ja w czoło.- Nie opłaca się księżniczko.
- Dziękuje, ze przy mnie jesteś- oświadczyła. Spletliśmy ze sobą palce w ręce.
- Wracajmy- skinęła, głową wstaliśmy, po czym ruszyliśmy w drogę powrotną.

***
Wraz z Lisą siedzieliśmy  jadalni przy obiedzie. Pani Kowalsa( moja gosposia) pochodziła z Polski, lecz świetnie rozumiała język, i od czterech lat mieszka w Ameryce. A od trzech lat jest u mnie gosposią.
- Nie wiem, kto to wszystko zje- oświadczyła Lisa patrząc na stół z potrawami.
- Damy rade.
- Ta a potem nie staniemy z kanapy.
- Bardzo możliwe...Chociaż nie będę się nudził...
- Gdzie Mac?
- Wraca dopiero jutro... A Jordan naprawia swoje relacje z tatą.
- Pan psycholog- dała mi sójkę w bok.- Wiesz Mike, jesteś taki...Jakiego sobie wyobrażałam w dzieciństwie?,
- To znaczy?
- Mądry, nieznośny, zabawny, irytujący...
- Dobra, dobra... Ważne, że ty jesteś wkurzająca.
- ja?
- Nie ta obok..
- Co ja?- Do jadalni weszła Oliwia, ( bo tak się nazywała). Lisa wybuchła śmiechem, a ja pokręciłem głową.
- Niebiosa są przeciwko mnie.
- Nastawiałam ich.
_ ty, ty- pomachałem jej palcem przed twarzą wybuchła śmiechem, po czym spojrzała na Oliwię, która bardzo uważnie się nam przyglądała.
- Bardzo się lubicie, co?
' No nie...Zaraz się zacznie'
- Tak.

- Widać, ze się lubicie- uśmiechnęła się chytrze.
- Oli, na słówko.
- I widzisz Liso teraz to dziecko kochane będzie mi prawic morały, że niby go zawstydzam.
- Bo to prawda!- Wykrzyknąłem.
- Z rumieńcami ci do twarzy.
- Kobiety...Wiesz, co...Nie wiem czy nie zrezygnować z nauki ich poznania.
- Ha. Kobiety nigdy nie poznasz... Możesz mieć sto lat doświadczenia, ale i tak nie da ci to przewagi nad kobietą.
- Matrix- Lisa dźgnęła mnie łokciem- No, co? Niezniszczalne jesteście.
- Facet z nami nie ma szans..Jesteśmy silniejsze.
- Ta, ale chyba nie w każdej sytuacji- uśmiechnąłem się pod nosem. Lisa musiała się domyśleć, z resztą pani Oliwia też, bo wykrzyknęła:
- Dziecko kochane ci tylko współżycie w głowie. Są ważniejsze sprawy niż tylko robienie tego w sypialni... Zacznij Myślec o czymś innym a nie... faceci...Zwykli napaleńcy- Lisa wybuchła śmiechem, a ja spuściłem głowę zawstydzony-, Że nie masz wstydu...Gadać o takim czymś przy babach. Oj ja sobie pogadam z panem Jermainem..Oj pogadam...Czego on cię uczył w tym dzieciństwie?..To karygodne.- Przygryzłem wargę.
- Wcale nie myślę tylko o jednym.
- Ta...Ja dobrze znam ten uśmiech...Widzisz Lisa...Co z nim mam?
- To ona chciała mi się dobrać do bokserek!- Wykrzyknąłem wskazując na Lisę.
- matko Boska przed ślubem? Co się porobiło z tym światem?..Boże...pomóż...Niech weźmie ich oświecenie.
- Raczej za późno.
- Wolisz oświecenie czy oberwać z szmatki w ten chudy tyłek?- Spytała.
- Bogowie...Oświećcie mnie.
- Wyślemy Michaela do zakonu.
- Nie!
- Jak się oburzył... A no tak facet podczas celibatu jest strasznie nieznośny...Masakra- Lisa śmiała się jak głupia, a ja siedziałem załamany patrząc w talerz.
- Taki grzeczny chłopiec a tylko o seksie myśli- dodała i wyszła, a my z Lisą wybuchliśmy śmiechem.
- Widzę, ze Oliwia...
- Tak...
- A i przy okazji...Pani Shields zostawiła ostatnio stanik proszę to jej przekazać- Lisa położyła się na stole wyjąc ze śmiechu.
- Michael ty taki kasanowa jesteś.
- Co za baba...Oliwia od siedmiu boleści.
- Zaraz będzie cię boleć tyłek- wykrzyknęła z kuchni.
- Pogadam z twoim Mężem...Może on mi powie..
- Dogadacie się... Sam siedzi w celibacie.
- Ja mu współczuje- oświadczyłem kręcąc głową.

- Wiesz, ze wyobrażam sobie ciebie, jako zakonnika- wysłałem Lisie oburzone spojrzenie- No, co?
- Chcesz, żeby przybyło zakonnic, jak moje fanki się dowiedzą...
- Przez ciebie będą grzeszyć..Ty...
- I ja miałbym być zakonnikiem.
- Weź trochę przytuj..A nie taki seksowny facet i jak tu się skupić.
- I kto nie ma innych myśli od..
- Od- do salonu wróciła Oliwia. Terminator.
- Co za matrix...Dalej będziesz mi mówić, jaki jestem niewychowany, bo myślę o..
- Nie przyniosłam herbaty dla Pani Presley... A ty wciąż o tym...Matko boska.
- Wiecie, co pogadajcie sobie..- Wstałem od stołu.
- A ty, dokąd?
- Muszę się dotlenić, bo mój rozum się załamał.
- I tak ci nie pomoże!
- Ty...Lisa...Pilnuj się.
- Dobrze Misiu- słysząc jak się do mnie zwróciła poczułem jak pieką mnie policzki. Przygryzłem wargę, po czym udałem się na taras. Oparłem się o balustradę wypuszczając powietrze...Baby...Ich człowiek nie zrozumie...
***
Wraz z Jordanem byliśmy na rozdaniu nagród Awards, w Monte Carlo. Uśmiechnąłem się do siebie, gdy zaczął śpiewać mój ukochany zespół Boyz II Man. Nie wytrzymałem i zacząłem nucić pod nosem. Jordan spojrzał na mnie, uśmiechnął się, po czym tak jak ja zaczął śpiewać.
Porwała nas, Muzyka, ale jak to my nie umieliśmy się zachowywać i cały czas chichotaliśmy.
- Są świetni- wyszeptał mi na ucho Jordan.
- Zgadzam się...Są zaje...
- Biści- dodał wybuchając śmiechem.
- Też kiedyś będę tak śpiewał- dodał.

- Ta jasne..- Walnął mnie łokciem oczywiście delikatnie.
Po kilku występach przyszedł czas na rozdanie nagród. Starałem się uspokoić, ale przez tą małpę Jordana mi to nie wychodziło.
- Przymknij ryjek.
- Michael Jackson, Michael Jackson, Michael Jackson, Michael Jackson.
- Zmień płytę.
- Apple Head, Apple Head, Apple Head...- Wyszczerzył się- Założę się, ze zaraz wyciągnie tą całą kopertę i będzie..
- Cicho bądź- wyszeptałem czując na sobie wzrok nikogo innego jak Tiny Turner.- Zaraz będzie wiadomo, kto wyjdzie.
- założę się o fantę, ze ty.
- World Music Awards...Dostaje...Michael Jackson- popatrzyłem na Jordana, który uśmiechnął się dumnie. Wstałem, po czym wszedłem na scenę. Dostałem statuetkę. Przygryzłem wargę podchodząc do mikrofonu.
- Em...
- Michael kochamy cię!- Wykrzykiwali fani.
Zaśmiałem się.
- Też waż kocham...



Po niecałej godzinie byliśmy w hotelu. Oczywiście skończyło się to nawalaniem z poduszek.
- Przegrasz!- Wykrzyknąłem.
- Zapomnij mistrzu! 
Usiadłem na łóżku, usiadł obok mnie podjadając żelki.
- Co to był za dzień?
- Szalony...O mały nie spóźniliśmy się na rozdania- zachichotaliśmy.- I następnym razem siedź cicho.
- A jeśli lubię gadać?
- To weź se coś na uspokojenie.
- Mistrzu...Ja ci dam- walnął mnie z poduszki- A jak z Lisą.
- A jak ma być? Oliwia ostatnio dała..
- Ci opieprz, bo myślisz o...Wiem mówiła mi- pokręciłem głową, biorąc dwa żelki do ust.- Uwielbiam ją.
- To szalona baba.
- Idealnie wpasowała się do Neverlandu.
- No właśnie, jak przyjedziemy będziemy ścigać się gokartami...
- Niech będzie. I pooglądamy gwiezdne wojny.
- Niech moc będzie z tobą mistrzu...
- Mistrzu Yoda...Ty żyjesz!- Walnął mnie z poduszki- No, co?
- ja ci dam Yoda... - Wstał i otworzył drzwi wychodząc na korytarz- Ma ktoś miotłę na zbyciu chce dać Jacksonowi w tyłek.
- Ej...Jordan- wybiegłem za nim. Zamknąłem drzwi, po czym do niego podszedłem.- Robimy sobie spacerek?
- Może kogoś wyrwiemy... A zapominałem ty masz mężatkę na oku.
- Cicho bądź- dałem mu sójkę w bok. Włączyliśmy guzik windy i czekaliśmy na nią. Po chwili przyjechała, a my zastaliśmy w windzie zakochaną parę, która... No dość namiętnie się całowała. Chciało mi się śmiać. Ale jakoś się powstrzymałem, natomiast Jordan... Nie wytrzymał. Para odskoczyła od siebie patrząc na nas.
- To Michael Jackson- wykrzyknełą dziewczyna- Kocham cię- podeszła do mnie i nagle zapomniała o jej ukochanym- Dałbyś mi autograf.
- Masz coś do...- Wyciagneła z torebki długopis i mi go podała.- Gdzie?
- Na koszulce...
- Okej- podpisałem się jej na koszulce, po czym wraz z Jordanem wsiedliśmy do windy. Zjechaliśmy na parter. Wyszliśmy z  windy, a gdy skręciliśmy za rogiem wybuchliśmy śmiechem.
- Myślałem, ze będzie chciała podpis na staniku.
- Tez tak myślałem.
- Jak myślisz cało..
- Zamknij się...O czym ty myślisz do cholery.
- Mam trzynaście lat.
- Ja w takim wieku...
- już dawno widziałeś naga dziewczynę...Przez tatuśka- wzruszyłem ramionami.
- To nie są za dobre wspomnienia.
- Nie dziwię się... Nie rozumiem twojego ojca.
- Też go nie rozumiem, ale mu wybaczam.
- Ja bym nie umiał.
- No właśnie, a jak z kontaktami z Evanem?
- Weź przestań...Dwa dni spokoju a potem... Nie umiem się z nim dogadać...
- Dogadacie się...Nie martw się...
- Dzięki mistrzu.
- Proszę Yodo...Też cie lubię,
- Jackson.
- Co Chandler?
- jesteśmy nienormalni.
- Teraz to odkryłeś wow...

Kilka godzin później wróciliśmy na nasze piętro gdyż ochroniarze nieźle się wkurzyli. 
- Widzimy się na śniadaniu mistrzu,.
- Żegnam- oświadczyłem.- Chce mi się spać..Do widzenia.
- Ej...Gadajmy przez telefon.
- idź spać... Dobranoc
- Dobranoc- każdy z nas wszedł do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i rzuciłem się na łóżku. Usłyszałem dzwonek telefonu. Wziąłem go ręki i rzuciłem:
- Halooo.
- Cześć Mike.
- Jordan idź spać! 
- Sam idź spać!
- Przeszkadzasz mi w tym.
- Oj no za chwile pójdę spać... O której jest jutro śniadanie.
- Dla ciebie nic nie zostanie... zjem wszystko ha ha ha.
- Ogarnij się...Czajniczek ci się przegrzał.
- To po tej gorącej scenie w windzie- wybuchł śmiechem, po czym dodał:
- Dobra zadzowonie jeszcze szybko do rodziców...  żegnam.
- Żegnam- odłożyłem słuchawkę, po czym wstałem i udałem się do łazienki. 

Brałem właśnie prysznic, gdy usłyszałem dźwięk telefonu. Warknąłem pod nosem. Przepasałem się ręcznikiem, po czym wróciłem do sypialni i odebrałem telefon.
- Jordan zamorduje cię
Usłyszałem chichot.
- Nie wiedziałam, ze nazywam się Jordan- dzwoniła Lisa. Walnąłem się ręką w czoło.
- Przepraszam myślałem, że to ta pokraka.
- Hej nic się nie stało...Oglądałam rozdania Awards.
- I...
- Czy ty i Jordan nie umiecie grzecznie usiedzieć przez pięć minut.
- Nie- zachichotała.
- Nudno tu bez ciebie.
- Jutro po piętnastej mam samolot.
- Wiem, ze będziesz zmęczony, ale...
- Widzę cię u mnie o dwudziestej.
- Czyżbyś mi coś proponował?
- Przyjacielską kolację...
- W takim razie będę... A jak mam się ubrać...
- Jak zechcesz w wszystkim wyglądasz pięknie.
- Nie flirtuj...
- No właśnie pozdrów Dannnego... Ostatnio..Gdy dzwoniłem do ciebie odebrał i..
- wiem- westchnęła- Przepraszam za niego Mickey.
- nic się nie stało...
- No to...Nie przeszkadzam ci...Do jutra.

- Do jutra....

Hej :)
I Jak? Podobała wam się kolejna notka?
Szczerze pisałem ja w nocy i przysnęło mi się przy  biurku... Wenę dostałem po przeczytaniu komentarza Alex... Ja nie wiedziałem, ze mam fanki a co dopiero, psychofanki, które próbują dobrać mi się do bokserek:)
Rozwalasz mój system... Na prawdę. A i chciałbym cie przeprosić, że nie odpisuje, w najbliższym czasie odpisze, wrzucę jeszcze notki, a później mam cały dzień zajęty. Nie ma to jak Sice dowiedzieć, że twój brat bierze ślub...Tylko szkoda, ze dowiedziałem się, jako ostatni. Rodziom powiedział jak byłem w szpitalu a mi dziś mama się przez przypadek wygadała...Więc... Nie wiem jak to będzie...Szkoła... Te całe przygotowania... Będzie się działo...Moja matka chce wcisnąć mnie w garnitur...No nieźle...
Co do mojej siostry napisała samodzielnie notkę jakoś w tym tygodni postara się dodać.
No, więc jeszcze raz przepraszam, ze nie odpisuje, mam nadzieję, ze mi wybaczycie... Będę starał się zaglądać częściej na skrzynkę mailową, ( bo fanki dobijają się do mnie drzwiami i oknami...) Ten tekst rozwalił mój system...Poprawiłaś mi humor...
Gdyby nie ty nie wiem czy napisałbym cokolwiek...( Bo dobrze, że dobrałem się do Lisy i Michaela) a i przy okazji... Już tak nie umiesz się doczekać sceny łóżkowej? 
'  Okay, rozumiem, że dopiero w siódmym będziemy zaczytywać się w erotycznych onomatopejach. Dobra, jakoś wytrzymam, XDD.' Twoje słowa... I wcale nie uznałem cię za wariatkę...Przestań... Poprawiłaś mi humor...Po tym, co się dzieje, bo...Szczerze nie mam ochoty na nic...Z resztą.
Kolejna notka będzie też z perspektywy Lisy.
Przepraszam za błędy
Pozdrawiam

Mike ( Zdechlak XD )


4 komentarze:

  1. Hej!
    No dobra, najpierw parę komplementów, a następnie przechodzę do konkretów.
    Notka cudna, co chyba żadną nowością nie jest. Ten natłok emocji... Jestem pod wrażeniem, że opisujesz to wszystko z taką wrażliwością i wyczuciem. Kawał dobrej roboty. A Oliwia? Czczę ją i wielbię! :D
    No i reszta...
    Naprawdę? Nie wiedziałeś, że masz psychofanki?
    W takich razie uświadamiam Cię, że czekam na Twój autograf na staniku :) No i planuję napisać kiedyś o Tobie fan-fiction. Zostałeś moim drugim idolem :D. No a z tymi bokserkami... Jeśli nosisz inny typ bielizny, to i tak przed psychofankami nie uciekniesz. :)
    Ten Jackson u Ciebie taki wulgarny, że te sceny łóżkowe nadejdą szybko, czuję to! Jak powiedział kiedyś pewien bohater jednej z moich ulubionych gier komputerowych: "Może skończmy już gadać i przejdźmy od razu do sceny łóżkowej, co?".
    Oczywiście, jako oddana fanka (oddana... hmm, brzmi dziwnie.) wybaczam Ci zwłokę w odpisywaniu na maile. Każdy rozumie, że nie samymi fankami gwiazdor żyje :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę ogromu weny i pisz, pisz jak najwięcej, bo nie mogę się doczekać ciągu dalszego!
    Twoja największa psychofanka, Alex ;)
    P.S. Kiedy Fall Again wstawisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Em..postaram sie jutro...Rozwalasz mój system Alex :)
      P.S Dziś u mnie także pojawi sie Believe. Co do tego Michaela, mam pewne żródło, gdzie właśnie Lisa mówiła, ze Michael tak mówił o mediach...ale spokojnie... nie zrobię z niego psychopaty typu Chrystian Grey...
      Chcesz mój autograf do stanika? Czy w tym ma być jakiś podtekst? Co do bokserek ( matko nie mamy innych rozmów, jakby ktoś z mojej rodziny zobaczył o czym pisze, to już by było - Michał flirtuje przez internet...a z tymi bokserkami trafiłaś... :) ' Co do Fan Fic Będę bohaterem powieści!!! Jej!
      Uwielbiam cię!!!
      Dziewczyno przez ciebie pojadę samochodzikiem robiącym wiłuwiłu bo tak brzuch rozbolał mnie ze śmiechu...
      Pozdrawiam
      Zdechlak

      Usuń
    2. * Na staniku...głupi telefon. Jest przeciwko mnie XD

      Usuń
  2. No hejka!
    Przepraszam z całego serducha, że dopiero teraz komentuje, ale wcześniej nie miałam czasu i teraz nadrabiam. Zacznę od tego, że rozdział wyszedł Ci genialnie! Rozmowy Lisie z Mike mnie rozwalają! To jest świetne! Michael Matrix. Erosoman jeden! Kocham!
    Czekam z niecierpliwością na nexta! Lece dalej czytać :)

    OdpowiedzUsuń