Drogi Pamiętniku!
Od dawna otaczając mnie ludzie, którzy czegoś ode mnie oczekują. Już od dziecka mówili mi żebym był najlepszy, bym miał nienaganne maniery, mówili, jaki mam być. Nienawidziłem tego, ale byłem małym chłopcem z marzeniami. Chciałem by się spełniły.
Ludzie traktują mnie jak supergwiazdę i zapominają. Że jestem takim samym człowiekiem jak oni. Ze mam uczucia. Dla nich ważne jest, kim jestem... Nie, jaki jestem. Owszem moi fani mnie kochają i dają mi tyle miłości i tak mnie wspierają, że chyba nigdy się im nie odwdzięczę.. Jednak, gdy spotykają się z swoim idolem są tak podnieceni z tego spotkania, ze zapominają, że ta gwiazda jest taka jak oni. Też musi jeść, pić... Oddychać.
Większość widzi we mnie Króla Popu Michaela Jacksona. Gwiazdę tworzącą, sensację za sensacją. Nie chcą poznać prawdziwego mnie. Oceniają mnie, a wcale mnie nie znają. Snują o mnie przeróżne nieprawdziwe historie, w które wierzą. Nie pytając się o zdanie. Jest masa plotek na mój temat... Lecz nikogo nie interesuje, że one nie są prawdziwe. Czasem zastanawiam się.. Co podziało się z prawdą? Czyżby wyszła z mody? Paparazzi są wstanie pisać wszystko byle by sprzedała się dana gazeta. Skoro nie mogą zrobić skandalu chcą ubarwiać rzeczywistość. Dość często słyszę wiele krytyk oraz oskarżeń i nieprawdziwych plotek pod moim adresem.
Pewnie myślicie, że skoro jestem sławny mam masę znajomych. Niestety to nie jest prawda. Nie wiem, komu mogę zaufać. Nie jest łatwo zdobyć mojego zaufania. Już wiele razy sparzyłem się na ludziach. Wiem, do czego są zdolni. Połowa ludzi, która się ze mną 'przyjaźni' chodzi o pieniądze, o kontakty albo o popularność. Dla nich jestem tylko osobą, dzięki której zaistnieją. Już sam nie wiem, komu mogę zaufać, co bardzo boli. Dla obcych jestem strasznie zamknięty w sobie. Krzyczą' Kocham cię!' A na rogu wymyślają kolejną głupią plotkę. Wybielanie? Komora tlenowa ? Kości człowieka słonia? Mogę wymieniać w nieskończoność.
Nie da się nawet policzyć ile osób w to wierzy. 3/4 Społeczeństwa ma wyrobioną opinię na mój temat. A nawet mnie nie poznali. Nigdy nie rozmawiali ze mną, nigdy się nie spotkali. Wolą wierzyć tym pieprzonym hieną, będącym w stanie sprzedać własną matkę za kasę.
To wszystko bardzo mnie boli. Każdy sukces prowadzi do samotności. Myślałem, ze z czasem się przyzwyczaję, ale czy da się przyzwyczaić do samotnego życia?
Odosobnienie jest początkiem samotności. Oznacza pustkę, brak miłości, wsparcia, chłód..
Mam wiele marzeń. Od dziecka jestem typem marzyciela.. Ale.. Wiecie, jakie jest moje marzenie? Choć raz wyjść na miasto, jako normalny człowiek. Jako Michael.. Nie Król Popu. Nie lubię zamieszania wokół swojej osoby. Ludzie zastanawiają się, czemu nosze ciemne okulary lub maseczkę.. Dają mi trochę więcej swobody. Dlatego tak je kocham.
Co do wybielania.. Jeśli ktoś w to wierzy powiem to wyraźnie. Nigdy się nie wybielałem. Nawet nie znam takich preparatów. Nie interesują mnie. I nie interesuje mnie, co napiszą media. Nigdy bym się nie wybielił. Nie wstydzę się tego, kim jestem. Jestem dumny z swojej rasy i mówię o tym otwarcie. Niestety nie mogę być czarny gdyż choruję na taką chorobę, ze przez nią tracę pigmenty w skórze i ona po prostu staje się jaśniejsza. Tyle. Nie będę szedł w moją medyczną historię, bo to prywatna sprawa. Bo prostu chce by ludzie nie wierzyli tak na każdym kroku wszystko, co usłyszą.
Słyszałem też taką plotkę.. Że niby kazałem poszerzyć sobie oczy by wyglądać jak biały człowiek. Biały? Co to właściwie oznacza? Czy to ma jakieś znaczenie, jakiego koloru jesteśmy? To jest tak jakbyśmy np. nie chcieli przyjaźnić się z kimś przez to, ze jest rudy a nie brązowy. Jaki jest tego sens? Nie ważne jest, jaki mamy kolor skóry, oczu, czy włosów.. Ważne jest, jacy jesteśmy dla innych.
Elizabeth Taylor jest najlojalniejszą i najlepszą przyjaciółką, jaka kiedykolwiek mogłem sobie wymarzyć. Dała mi tyle miłości, siły.. Że jestem w stanie bardzo wiele osiągnąć. Nikt nie zrobił dla mnie aż tyle i ile Liz. I kocham ją z całego serca. Ludzie nie rozumieją naszej przyjaźni i robią to za dziwactwo. A nas po prostu łączy jakaś więź. Mieliśmy bardzo podobne dzieciństwa i od początku umieliśmy złapać.. Wspólny temat.
Chyba nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć się jej za tą czułość i miłość, jaka ona mi dała. Jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
Wiele dobrego zrobił dla mnie też Quincy Jones. Uwielbiam go. Szczerze na początku nawet nie przypuszczałem, ze będziemy razem pracować. Ale nie żałuje. Było wiele chwil, kiedy się spieraliśmy, bo ja uważałem trochę inaczej niż on, ale zazwyczaj spędzaliśmy miło czas. Praca z nim to sama przyjemność. I pomyśleć, ze poznałem go już, jako 12 letni chłopiec.. Ale nasza przyjaźń rozwinęła się dopiero na planie The Wiz, gdzie grałem u boku cudownej Diany Ross. Szczerze nigdy o tym nie mówiłem, ale gdy mieszkaliśmy u niej.. Podkochiwałem się w niej. Nie przeszkadzała mi różnica wieku... Sam nawet nie wiem, kiedy się nią zauroczyłem. Spędzałem z nią masę czasu, a kiedy jej nie było byłem załamany. Prawie codziennie chodziliśmy po ołówki i farby do sklepów, a jak nie tam to zwiedzaliśmy muzea. Nikt by nie pomyślał, ze taka gwiazda jak Diana Ross, będzie pokazywać małemu chłopcu piękno sztuki. A tak było i jestem jej wdzięczny.
Mógłbym napisać jeszcze wiele o moim życiu. Całą książkę. Ale napisałem to, co jest dla mnie ważne. Dodam też kilka osób ( nie licząc mojej rodziny), które są dla mnie ważne.
Berry Gordy za to że dzięki niemu nasze marzenia się spełniły. Był cudownym nauczycielem dla mnie. I bardzo go kocham. Był dla mnie jak ojciec. Macaulay Culkin. Ten dzieciak nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. Mamy podobne charaktery i oboje lubimy żartować i psocić. Dlatego tak dobrze się dogadujemy. Jordan Chandler z którym mogę rozmawiać, godzinami. Uwielbiam go! Bred Barn, który uwielbia mnie wkurzać i wyzywać Apple Head. ( Chociaż połowa dzieci tak na mnie mówi :) Wzięło to się stąd, ze jak byłem mały to stałem na skrzynce z jabłkami , gdzie było napisane moje imię)Cudowna Liza Minelli, Katherine Hepburn, ( z którą początkowo bałem się spotkać:), co byłoby czysta głupotą. I wiele innych osób.
Kończę, bo strasznie się rozpisałem. Kiedyś jeszcze tu zajrzę.
I jak? Podobał wam się prolog? Nie chciałem robić tu żadnego spotkania Michaela z Lisą tylko, opisać to co czuje Michael. Gdyż to będzie tylko' jego' opowiadanie. Chodzi mi o to, ze wszystko będzie oczami Michaela. Oczywiście jak mnie poprosicie, zrobię raz oczami Lisy, ale.. opowiadanie Michaela. I będzie ono poświęcone jego związkowi z Lisą Marie. Nie wiem jak było naprawdę, ale ja wierze, ze się kochali. Nie chce zbytnio wierzyć, ze zrobili to dla Medii.. a wy jak myślicie? Postanowiłem na wakacjach, uciec na chwilę od Liberiana gdyż dostaje z nim do głowy. To opowiadanie, miało być na początku po skończeniu TMBGITW, jednak mam teraz trochę czasu i masę pomysłów, więc to wrzucam. Jutro postaram się coś wrzucić z Liberian Girl i TMBGITW, po jutrze You Rock My World i I'm Here With You, a w środę If You don't Love Me.
P.S co do wyglądu, bloga, nie przejmujcie się. To jest tymczasowy syf. Jutro się tym zajmę :)
Przepraszam za błędy.
Pierwszy rozdział pojutrze :)
Hej melduję się że przeczytałam. Och jeszcze jest Jordan...
OdpowiedzUsuńŻal mi Michael kiedy myślę sobie właśnie o tych aspektach jeśli życia.
Co do ich związku nie wyobrażam sobie by zrobili to dla mediów bo:
1. Dość długo to ukrywali.
2. Zarówno Michael jak i Lisa mieli już na karku tyle mediów że głową mała.
Po za tym gdyby Michael chciał coś zrobić" dla mediów" to miało od tego taniec, śpiew, koncerty, płyty i wszystkie swoje talenty.
Myślę że życie prywatne statek się odradzać grubą czerwona linia z napisem " nie przekraczać" od życie publicznego.
Pozdrawiam
bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńzapraszam: michaeljackson-innahistoria.blogspot.com marzeniasiespalniaja.blogspot.com
Hej.
OdpowiedzUsuńJestem na Ciebie obrażona i ta obraza może mi przejdzie.. Kiedyś. Jak mogłeś usunąć bloga? Ale widze, że potrafisz się zrekompensować! Ja jestem obrażona, a z drugiej strony Cię uwielbiam. Już kocham tego bloga, to 'opowiadanie'! Cieszę się, że postanowiłeś stworzyć coś bardziej realnego, coś innego niż FanFic.
Ta notka wyszła Ci cudownie! Są tu zawarte słowa Michaela w jednej kapsułce i z pewnością będę odsyłać wszystkich niedowiarków na ten prolog.
Co do miłości Michaela i Lisy? Też wierze, że się kochali. To, że ich małżeństwo się rozpadło było.. Niepotrzebne.. Ale z drugiej strony? Nie chce nikogo usprawiedliwiać, ale obydwoje troche 'namieszali'. Lisa wstrzymywała się z decyzją o dziecku, zaś Michael tak naprawdę nie dorósł do małżeństwa. Nie wiem jak było naprawdę. Wspomagam się dość wiarygodnymi informacjami takimi jak książki o Mike pisane przez najbliżysz.
Ide czytać daalej! :)
Cześć :)
OdpowiedzUsuńA więc, jest całkiem spoko. Trochę dłuugi jak na prolog xd
Och tak, zawsze uwielbiałam Elizabet. Oglądałam jak raz podarowała w prezencie słonia dla Michaela haha, to było takie...dziwnie śmieszne xD
Och powiem Ci, że ciężko pisać z perspektywy Michaela - uwierz mi, jest ciężko XD
Według mnie małżeństwo Michaela z Lisą było raczej zrobione pod prasę. Może i Lisa go kochała, ale czy on ją...wydaje mi się, że średnio .-.
Podobno po rozstaniu żalił się do Debby, przynajmniej tak ona mówiła w wywiadzie.
Pozdrawiam.
The Smille